Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 10 marca 2013

Ulubieńcy lutego

Witam.

Dziś ulubieńcy lutego. Może troszkę późno jak na ulubieńców, bo zwykle posty z ulubieńcami ukazują się zaraz po zakończonym miesiącu, ale mam nadzieję, że ten wpis przypadnie Wam do gustu.


A oto moi ulubieńcy:

Jeżeli jesteście ciekawe szczegółów to zapraszam do dalszej części.


Według mnie ulubieńców nie jest dużo, wybrałam tylko takie produkty, które rzeczywiście przypadły mi do gustu i których używałam bardzo często.
Pielęgnacji jest zdecydowanie mniej, więc może zacznę o niej.


Pierwszy produkt którego używałam codziennie w styczniu i w lutym to tonik z Ziaji, na zdjęciu jest bio- aloesowy, o którym wspomniałam w ZAKUPACH. Tonik robi to co ma robić, odświeża i tonizuje, nie podrażnia mojej twarzy i co najważniejsze nie wysusza, ponieważ w składzie nie zawiera alkoholu. Ogromny plus za cenę, bo kosztuje ok 6zł.

Po tym jak skończyła mi się wazelina z FlosLeku, a w Carmexie widać było denko, postanowiłam kupić sobie nowy produkt do ust. po tym jak zobaczyłam u jednej z Was zwykłą wazelinę kosmetyczną z Ziaji, o której istnieniu wiedziałam, ale jakoś zawsze ją omijałam, postanowiłam ją kupić, za śmieszną cenę, bo za ok 3zł. Wazelinka okazała się świetnym nawilżaczem nie tylko ust, ale także okolic pod oczami. Na noc zawsze nakładałam grubą warstwę na usta i pod oczy, zamiast żelu pod oczy i w tej kwestii spisała się idealnie.



W poprzednim miesiącu starałam się regularnie dbać o włosy i w tym celu, po każdym myciu włosów używałam serum wygładzająco- regenerujące do końcówek włosów z Apteczki Babuni, o którym już wspomniałam w ZAKUPACH. Serum ma bardzo ładny zapach, ale przede wszystkim dobrze działa na moje końcówki, które po użyciu tego produktu nie puszą się jak dotychczas. To oczywiste, że nie sklei nam rozdwojonych końcówek, ale je nawilży i odżywi. Kosztuje też niewiele, bo w granicach 6zł, a jest niesamowicie wydajny.

Dbałam również o dłonie, regularnie je kremowałam, aby nie dopuścić do ich przesuszenia. Z pomocą przyszedł mi balsam do rąk SOS z Nivea. Mimo małej pojemności kremu zostało mi na jeszcze kilkanaście użyć, bo jest niesamowicie wydajny. Kremik doskonale nawilża dłonie i pozostawia je miękkie. To mój jeden z lepszych kremów do rąk. Idealny na zimowe dni.



W tym miesiącu przypadły mi do gustu dwa pędzelki.
Jeden z nich to pędzel do podkładu Hakuro H50s, który kupiłam w sklepie ButiqueUK.
Z pędzla jestem niesamowicie zadowolona, teraz używam go w każdym makijażu, już nie bawię się palcami. Efekt nałożenia podkładu bardzo mi się podoba, podkład jest niemal nie widoczny. Włosie jest niesamowicie miękkie, nie wypada. Wkrótce zrobię jego dokładniejszą recenzje wraz ze zdjęciami nałożonego nim podkładu.

Drugi z pędzelków to pędzelek do linera z Essence. Używałam go bardzo często, bo prawie cały miesiąc robiłam kreski czarnym cieniem, o czym będzie można przeczytać niżej. Pędzelek rysuje precyzyjne kreski. nie wiem jak się spisuje przy robieniu kresek linerem żelowym, ale do rysowania kreski cieniem jak najbardziej się nadaje. Wcześniej używałam go do brwi i w tej kwestii również się sprawdził, więc jeżeli szukacie takiego pędzelka to polecam zakup tego z Essence.






A co nosiłam codziennie na policzkach w lutym?

Kości policzkowe rozświetlałam produktem z Elfa w kolorze Spotlight, który kupiłam w sklepie ButiqueUK.
Rozświetlacz jest w formie płynnej, pozostawia na skórze taflę, utrzymuje się na skórze cały dzień. Był tani, a dodatkowo teraz jest w jeszcze niższej cenie.


Na policzkach królował róż z Vipery City Fun w odcieniu 29, o którym wspominałam TUTAJ. Róż ma bardzo ładny kolor zawiera małe lusterko i aplikator, z których nie korzystam. Jest dobrze napigmentowany i trzyma się na moich policzkach cały dzień. Na zdjęciach widać jak często go używałam, bo widać już w nim denko.





Okolice pod oczami starałam się rozświetlać, a do tego celu używałam rozświetlającego korektora w pędzelku z Avonu w kolorze light. Do tego celu spisywał się idealnie, nie rolował się, dobrze się rozprowadzał.





Długo nie robiłam henny brwi, więc musiałam przyciemniać je kredką do brwi w kolorze grafitowym marki Venita, z serii Glamour. kredka ma bardzo ładny kolor, jest automatyczna, wiec nie trzeba szukać temperówki. Niestety już mi się kończy i muszę szukać innego produktu, ale była niesamowicie wydajna, miałam ją chyba od maja.





Przez cały luty na moich ustach królowała szminka z Rimmela w kolorze 070 Airy Fairy. Szminkę podpatrzyłam już jakiś czas temu w Nissiax83. Jest idealna do makijaży dziennych. Jeżeli ją wykończę to na pewno kupię ponownie nową. Jest delikatnie błyszcząca, nie wysusza ust i utrzymuje się na nich dość długo.




A teraz czas na paletkę Sleeka Au naturel, której używam już jakiś czas, ale w tym miesią 
cu intensywnie jej używałam, a dokładnie dwóch cieni mowa tutaj o czarnym, matowym cieniu, którym niemalże codziennie robiłam sobie kreski. Kreski zrobione tym cieniem trzymają się na moich powiekach cały dzień.
Drugi cień z tej paletki, którego katowałam w tym miesiącu to piękny szampański, perłowy cień, w którym już widać denko. używałam go w wewnętrznych kącikach i idealnie rozświetlał.
 



A co z Waszymi ulubieńcami minionego miesiąca?
Coś Was szczególnie zachwyciło w lutym?

19 komentarzy:

  1. Zaciekawiło mnie to serum do końcówek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. polecam zakup, bo kosztuje niewiele, a może u Ciebie też się sprawdzi.

      Usuń
  2. co do wazeliny do ust to powiem że faktycznie świetnie nawilża ale proponuję wcierać sobie lub "pomalować" sobie nią rzęsy. Maluję sobie od tygodnia i widzę że stały się mocniejsze i dłuższe, dzięki czemu zaoszczędziłam na odżywkach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za podpowiedź, zacznę stosować na rzęsy od dzisiaj:)

      Usuń
  3. sleek jest zdecydowanie moim ulubiencem, ja mam oss ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam ten pędzelek z Essence, ale za nim nie przepadam...

    OdpowiedzUsuń
  5. tez lubię ten tonik z Ziaji. Ladny odcien szminki! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam pędzle Hakuro :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Śliczne cienie,lubię takie kolory..;)) Moim ulubiencem został żel pod prysznic z biedronki orginal souruce pomarancza i czekolada... Pachnie jak delicje;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czaiłam się właśnie na te żele w Biedronce, ale jakoś nie kupiłam.

      Usuń
  8. Świetna jest ta paletka z Sleek`a ale ciągle mi do jej kupna jakoś nie śpieszno. :(
    Pędzel Hakuro też mam ten sam i spisuje się świetnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jak będziesz miała jakieś "wolne" pieniądze to zainwestuj w tą paletkę:)

      Usuń
  9. Ostatnio często sięgam po róż do policzków Mariza więc śmiało mogę nazwać go swoim ostatnim ulubieńcem :)

    OdpowiedzUsuń
  10. ten tonik Ziajki mnie uczulił..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj to szkoda, mi na szczęście nic nie jest po jego stosowaniu.

      Usuń